#433. Chaos czyli u nas normalnie

Dzień dobry wieczór!

Czuję się, jakby coś intensywnie turlało się po mnie przez ostatnie tygodnie. Najpierw Smoczyński rozwalił sobie wargę, potem Ferbik ucho, następnie Smoczyński dostał zapalenia uszu i skończył w szpitalu, Ferbik za to drapał swoje ucho i co chwilę kończył z krwotokiem, a w trakcie tamowania jednego krwotoku spanikował i przypadkiem urwaliśmy mu ogonek… Teraz Całość jest chora i nijak nie widać poprawy. Mnie też coś powoli łapie, ale staram się trzymać, bo jak wszyscy się rozłożymy to będzie kiepsko.

Mój wrześniowy urlop zaczął się po prostu świetnie! 😂

Jak zapewne już słyszeliście, odeszła Elżbieta II – królowa Zjednoczonego Królestwa. Dla mnie i Całości był to niemały szok, bo żadne z nas nie spodziewało się tego. Aczkolwiek patrząc na to, że dosyć niedawno odszedł jej małżonek, to zrozumiałe, że nie miała siły już dalej walczyć. Szkoda tylko, że jej śmierć przypada na tak niestabilny okres na świecie. Zobaczymy, jak to wszystko dalej się potoczy.

W naszym życiu codziennym trochę się pozmieniało, a trochę pozmienia się w najbliższym czasie. Ze wzlędów zdrowotnych trochę się nam przesunęło w czasie przerabianie salonu, aczkolwiek aktywnie planujemy i powoli zbieramy materiały. Byliśmy w IKEI obejrzeć wymarzoną szafkę i będzie w sam raz na aparaty i akwaria. Tak, będą dwa akwaria (Całość nie ma nic w tej kwestii do gadania :P): jedno słodkowodne, a drugie słonowodne. Oczywiście to drugie pojawi się później. Całość za to chce mieć małe krewecie. Tak, byliśmy w zoologicznym i Całość zobaczyła, pokochała i dała mi pozwolenie na krewecie. 😀

W ostatnich miesiącach złożyłem aplikację o działkę i ostatnio mieliśmy szansę obejrzeć wolny slot. Niestety okazał się za duży i zbyt zapuszczony, ale niedaleko pokazano nam mniejszy, również zaniedbany slot, który wydaje się w sam raz dla nas. Musimy tylko poczekać do połowy października, ponieważ osoba, która wynajmuje tą działkę dostała ostatnie ostrzeżenie na uprzątnięcie. Jeśli tego nie zrobi to będziemy mieć szansę na wynajem. Postanowiliśmy poczekać, bo i tak czekaliśmy trochę czasu, a ten slot jest naprawdę świetny pod względem wielkości i jako nieliczny ma ogrodzenie, co będzie świetne w trzymaniu Smoczyńskiego pod kontrolą. 😀 Także trzymajcie kciuki, aby nam się udało! 🙂

Działka ma spełnić dwa główne wymogi: pomóc nam poprawić trochę nasze zdrowie i zapewnić smaczne warzywa i owoce. Mamy już plany, co i jak chcemy zasadzić, zostaje nam tylko poczekać. Chociaż Smoczyński już się cieszy – tym bardziej, że kupiliśmy mu dziecięce rękawiczki ogrodowe i czuje się częścią działkowej drużyny. 😉

Po ponad roku czekania dotarł do mnie nareszcie Steam Deck. Yay! Naprawdę się z niego cieszę, bo jest dosyć wygodny, solidny i da się na nim pograć w sporą ilość gier (w tym w Cyberpunka). Jestem naprawdę pod wrażeniem. Smoczyński zresztą też, bo póki co grał na nim więcej niż ja. 😛

Udało mi się przejść jedną grę na nim i chociaż moje zdolności grania na padzie są okropne, to na Steam Decku gra się dosyć przyjemnie. Do tego można otworzyć zwykły pulpit i używać jako zwykłego komputera. Trochę to niekomfortowe, ale możliwe. 😀 Z oceną urządzenia wstrzymam się jednak póki nie przejdę innej gry na nim, aby móc oprzeć opinię na czymś więcej niż jednej prostej grze. 😉

Mieliśmy w planach adopcję kolejnego ptaszka, jako towarzystwo dla Ferbika, ale niestety kobieta od ptaszków się nie odezwała, więc nastąpiła mała zmiana planów, o której napiszę w październiku. 😉

Myślę, że to wszystkie wiadomości, jakie wydarzyły się w ostatnim czasie. Większość naszego czasu poszła na chorowanie (jak zawsze), więc dużo się nie działo, aczkolwiek najważniejsze rzeczy (dla nas) powoli zaczynają wchodzić w życie. 🙂

Trzymajcie się ciepło i do następnej notki!

Mefisto

#417. Dalej przerwa

Dzień dobry wieczór!

Trochę mnie tu nie było i jeszcze trochę mnie tutaj nie będzie. Dorobiłem się zaległości na studiach z powodu choroby i walczę, aby te zaległości nadrobić i zakończyć w końcu ten rok. Mam czas do początku maja, bo do wtedy mam termin oddania ostatnich prac. Jeśli się uda to czekają mnie już tylko egzaminy w czerwcu i ostatni moduł w przyszłym roku.

Dlatego też chciałem dać znać, że żyję, ale wciąż jestem zajęty. Mam nadzieję, że szybko się ze wszystkim uporam i będę mógł wrócić do blogowania, bo mam już tak dosyć matmy, że niewiele brakuje, abym dostał na nią uczulenia. 😉

Jak dobrze pójdzie to powinienem wrócić z notkami w przeciągu kilku tygodni. Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia!

Mefisto

#396. Pan(k) Smok

Dzień dobry wieczór!

Na sam początek chciałbym zaprosić Was do naszego drogiego Celta, który postanowił przeprowadzić ze mną wywiad. 😀 Dziękuję bardzo mocno! Czuję się niesamowicie zaszczycony! 🙂

Zdecydowanie za szybko czas leci. A mówię to, bo czuję się, jakby wciąż był sierpień, a mamy już październik i od tygodnia muszę się uczyć. Nie to, że nie chcę, ale nie jestem jeszcze na to gotowy. Przydałyby mi się jeszcze te dwa miesiące wakacji. 😂

Oczywiście studia zacząłem z jakimś bliżej niezindetyfikowanym przeziębieniem, grypą, czy inną infekcją. Prawdopodobnie coś postcovidowego. Z tego, co udało mi się zauważyć, wszyscy, którzy w mniejszym bądź większym stopniu mieli kontakt z covidem, skarżą się na gorsze zdrowie. No i już nie wspomnę, że coraz gorszą mam kondycję płuc…

Z tego też tytułu mam strasznie mało sił na cokolwiek i przeznaczam je przede wszystkim na studia i sprawy rodzinne. To oznacza, że jeśli nic się nie poprawi z moim zdrowiem to będę musiał znowu zawiesić bloga. Rok 2021 nie jest zdecydowanie moim rokiem. 🤷‍♂️

Z pozytywnych wieści mam takie, że Smoczyńskiego wciągnął Minecraft i coraz lepiej idzie mu samodzielne granie. Opanował podstawowe rzeczy takie jak kopanie, stawianie bloków, nawalanie się z otoczeniem (potocznie zwane smoczek versus enviroment – sve), włażenie i schodzenie z koni, łódek, łóżek, itd. Jestem pod wrażeniem, bo opanował to w ledwie kilka dni (i to tak dosłownie znienacka – włączyłem mu Minecrafta, aby go zająć, a on ogarnął sterowanie 😂). Całość gra razem z nim i jedno drugiemu notorycznie dokucza. Przyznam, że to insporujące patrzeć jak mały Smok zręcznie jak na czterolatka unika pułapek większej gadziny. 😂 A daj mu mieczyk to nie pożyjesz za długo. 😂

Mały Smoczyński zaiteresował się również liczeniem i idzie mu całkiem nieźle. Też nas tym zaskoczył tak znienacka, ale u niego to chyba norma. 😂 Bardzo mnie cieszy fakt, że nasz mały Smok ma wiele zainteresowań i sam potrafi się czegoś nauczyć. 🙂

Mały Smok ma też irokeza (stąd tytuł notki). Całość raz goliła mu głowę i zrobiła go dla żartu. Wyszło świetnie. 😀 Mamy więc małego punka w domu. 😛 I z wyglądu, i z charakteru!

Nasza trzoda morska się powiększyła. Mamy nową krewetkę, sześć ślimaków morskich, rozgwiazdę oraz kolejnego kraba. Nie mam zdjęć ich wszystkich, ale dam to, co mam. Resztę dodam następnym razem. 😉

Herkules – przestawiacz wszystkiego

Kraba nazwaliśmy Herkules, ponieważ jest okropnie silny. Poprzestawiał nam dekoracje i kamienie w akwarium. A zdejmij go z czegokolwiek to weźmie to ze sobą. No dzięki. 😂

Modnisia – bardzo elegancka krewetka

Krewetka za to została nazwana Modnisia, bo śmiesznie zarzuca czułkami, jak gdyby zarzucała bujną grzywą. Na swoje sposoby jest i urocza, i durna jak każda inna krewetka. Non stop poluje na Nemiaka, aby go wyczyścić albo siada na ślimakach i sobie jeździ na nich. 😂

Ślimaki są za to upierdliwe. Dwa mamy z gatunku Bumble Bee Snail i wyglądają jak takie urocze trzmieliki. Często gdzieś się chowają, nie ma ich jakiś czas, a potem wyłażą oboje (z reguły jeden na drugim). Cztery pozostałe ślimaki są z gatunku Astrea Tecta zwane też turbo ślimakami i służą nam do czyszczenia szyb. Idzie im to całkiem nieźle. Mają tylko problem z respektowaniem przestrzeni i wciskają się wszędzie – nawet tam, gdzie się nie mieszczą. Często wysiedlają Nemiaka z jego miejsca przy filtrze, a wtedy mamy jedną okropnie wkurzoną rybę. 😂 (muszę go kiedyś nagrać, jak się pluje o swoje terytorium)

Ślimoń
Wycieraczka
Bezimienny Ślimak

Dwa ślimaki z gatunku Turbo dostały już imiona: Wycieraczka, bo zżerał algę poruszając się jak wycieraczka oraz Ślimoń, bo obżarł się, spadł z szyby i myśleliśmy, że trup, a on tak się najadł, że nie mógł się ruszyć. Potem wstał i zaczął dalej jeść. Stąd Ślimoń – połączenie Ślimaka i Gamonia. 😂

Bezimienna Rozgwiazda

Rozgwiazda jest tam najspokojniejsza z całego towarzystwa – czasem tylko yogę uprawia na szybie, ale tak to nie ma z nią większych problemów. Przynajmniej póki co. W tym akwarium dzieją się takie rzeczy, że czekam aż Rozgwiazda da nam popalić. 😛

Pan Robak

Jeden z nienazwanych ślimaków przyjechał do nas z pasażerem na gapę: ma na sobie uroczego robaczka, który po angielsku nazywa się Spionid (nie wiem, jak nazywają się po polsku). Są one niegroźne, żywią się tym, co złapią mackami, osadzają się na kamieniach albo muszlach ślimaków… Wychodzi na to, że mamy gratisowo jedno zwierzątko więcej. 😀

Przyznam, że morskie akwarium skłoniło mnie do czytania odnośnie morskich stworzeń. Nawet nie wiecie, ile artykułów przeczytałem, aby zidentyfikować Pana Robaka. 😂 Aczkolwiek całkiem ciekawie (i niekiedy przerażająco) można zagłębić się w podwodny świat. Chociaż z tego, co czytam wychodzi na to, że w akwarium mamy chyba jakiś dom poprawczy dla upierdliwych rybek. 😂

Jeśli chodzi o gry to jestem sporo do tyłu z czymkolwiek. Zacząłem Spellforce 2 i idzie mi to jak krew z nosa, a nawet gorzej, bo ciągnę to chyba już z pół roku i to nie dlatego, że idzie mi kiepsko, ale na każdy tydzień gry mam około miesiąca przerwy. Strasznie brakuje mi czasu i motywacji, aby grać, a naprawdę mam ochotę czasem oddać się w ręce jakiejś ciekawej gry i zobaczyć, gdzie mnie poniesie. Na to muszę jednak jeszcze trochę poczekać. 😦

Staram się więcej grać na telefonie lub tablecie. Czasem nawet na obu jednocześnie, bo gry mobilne jednak nie wymagają takiego skupienia. 😛 Chociaż podoba mi się, że na androida jest sporo przeportowanych gier z PC. Mam Titan Quest, Gris, My Time at Portia, Stardew Valley i grę mojego dzieciństwa: Neighbours from Hell. Chyba tylko dlatego mam jeszcze o czym pisać. 😛 Pogrywam też w Albion Online i ta gra wymiata: można na tym samym koncie grać na kompie lub urządzeniach mobilnych. 😀 Chociaż mam w co grać, to jeszcze jednak żadnej gry nie ukończyłem…

Całość za to zakochała się w Microsoft Flight Simulator i mam pilnować, aż będzie w promocji. Ogólnie rzeczy biorąc to Całość zakochała się w lataniu i chce mieć licencję pilota, ba, żebyśmy wszyscy mieli licencje pilota. A ja nawet prawka na samochód jeszcze nie mam… 😂

A propos prawka: skończyłem już praktyczną naukę, teraz ćwiczę to, co mi nie wychodzi tak długo, aż instruktor stwierdzi, że jestem gotowy do egzaminu. Trochę to pewnie zajmie, ale zbliżam się do wielkiego finału tej prawojazdowej masakry! 😂

Nasz ogródek powiększył się o kilka okazów. Sporych okazów. 😛 Mamy mini drzewko grejpfrutowe, cytrynę, kilka rodzajów malin, agrest zielony i czerwony, czerwoną oraz czarną porzeczkę oraz winogrono. To stadko siedzi u nas w domu, mamy fajną lampę do naświetlania i wesoło sobie to wszystko – o dziwo – rośnie. Na balkonie dalej mamy truskawki, poziomki i całą resztę, bo cały czas mamy napady ciepła i po raz kolejny mamy poziomki (to już trzecia albo czwarta fala :P). Muszę przyznać, że za każdym razem coraz smaczniejsze poziomki nam rosną. 😀

Te wszystkie roślinki da się hodować w domu. Trzeba im tylko zapewnić oświetlenie i odpowiednią ilość wody, a one zrobią resztę. Na ten przykład winogrono rośnie tak świetnie, że musimy je gdzieś przyczepić, bo samo owinie się zaraz wokół stojaka na pranie. 😂

Pomimo choroby, przeprowadziliśmy zaplanowaną dużo wcześniej wymianę szafy w sypialni na taką praktycznie pod sufit. Mały Smoczyński ma teraz swobodny dostęp do swoich zabawek – przynajmniej tak długo, jak sprząta je i odkłada na miejsce, czego się póki co trzyma. Plus: mamy więcej miejsca, minus: robienie czegokolwiek w trakcie choroby to głupi pomysł, bo na pewno zostaniecie z burdelem na jakiś czas. 😛

Chociaż wydaje się, że sporo się u nas działo to jednak większość czasu leżeliśmy półmartwi w łóżkach i tylko dziwna, magiczna potrzeba ruszenia tyłka czasem nas z tego łóżka ściągała, aby coś trochę porobić. Dlatego mam nadzieję, że uda mi się trochę więcej czasu spędzić na blogu, bo czuję się czasem jakbym mimowolnie zapominał o jego istnietniu.

Sporo się rozpisałem w tej notce. Myślę, że na razie wystarczy. Trzymajcie się ciepło i do następnego razu!

Mefisto

#392. Za dużo

Dzień dobry wieczór!

Z góry przepraszam, ale notka będzie chaotyczna, bo zebrały się w niej wydarzenia z ostatnich miesięcy.

Smoczyński złapał koronawirusa, a my razem z nim. Zaszczepienie się pomaga na tyle, że nie przechodzi się tak ciężko, jak mogłoby się przejść (ja i Całość jesteśmy na chodzie – znajomy, który nie zdążył się zaszczepić ma w 60% uszkodzone płuca). Smoczyński jednak nie był jeszcze szczepiony i bardzo martwię się o to, jaki będzie ostateczny rezultat zachorowania na tego wirusa. Mam nadzieję, że jako dziecko przeszedł go łagodnie i nie będzie miał żadnych permanentnych zmian…

Jestem poirytowany faktem, że zdjęto nakaz noszenia maseczek w pomieszczeniach. Tyle czasu udało nam się uniknąć zachorowania, a teraz strach iść do sklepu, bo maseczek nie noszą przede wszystkim ci, którzy kaszlą na wszystkie strony.

Koronawirus odbił się na całym naszym życiu, a w tym i na życiu naszych rybek. Najprawdopodobniej Stadia i Fish byli czymś zarażeni (na pewno pasożytami, a wydaje się, że mieli też jakąś infekcję), a to rozeszło się po obu akwariach i zaraziło inne żyjątka. Po ciężkiej walce udało się uratować Nemo i Zoidberga, chociaż był moment, że traciliśmy nadzieję, bo Nemiak przestał jeść na jakiś czas i spodziewaliśmy się najgorszego. Umarł nam też nowy nabytek, którego nazwaliśmy Ryb i był z gatunku Koumansetta Rainfordi (nie znalazłem nigdzie polskiej nazwy). Poniżej macie zdjęcie.

Dlateczego skończyło się to tak drastycznie dla rybek? Bo siedzieliśmy na kwarantannie i nie mogliśmy od razu udać się po lekarstwo, a kupując online trzeba trochę poczekać. A w przypadku chorób u tak małych stworzeń to czasem kwestia godzin. Nam tego czasu, niestety, zabrakło.

Cieszę się, że Nemo i Zoidberg dali radę. Nasz rybek pochłania coraz więcej jedzenia i robi się coraz większy. Lubi się też bawić z nami i jest bardzo fotogeniczny. Oto dowód:

Zoidberg za to cały czas je, zrzuca skórę i wraca do jedzenia. Razem z Nemo został mianowy naszym akwaryjnym żołądkiem. 😂 Ale widać po nim, że ma coraz więcej siły, bo wspina się po dekoracjach i generalnie zwiedza akwarium (wiemy, gdzie Zoidberg poszedł, bo zawsze wygryza sobie ścieżkę w aldze, którą próbujemy rozrosnąć na piasku 😂).

Smoczyński bardzo mocno wziął sobie do serca, aby opiekować się rybkami. Pomimo iż był chory i kiepsko się czuł, rano wstawał i pierwsze, co robił, to karmił naszych żarłoków. Nasz mały Smok sam jest żarłokiem i zaimponowało mi to, iż potrafi czyjeś burczenie w brzuchu przełożyć nad swoje. 😂

Kwestie blogowe mi się trochę skomplikowały, ponieważ skończyło mi się miejsce na wordpressie i nie mam jak dodawać screenów z gier. Wrzucam je póki co na inny serwer i dodaję w html’u, ale to pochłania czas, którego nie mam i nie będę mieć. Póki co zastanawiam się, czy lepiej będzie przenieść bloga, czy wykupić jakiś plan, aby mieć dodatkowe miejsce. Pewnie ze sto lat minie zanim się zdecyduję i zostanę przy tym, co mam, bo przyzwyczaję do obecnej opcji… 😛

Z dobrych wieści to zdałem test teoretyczny na prawko! I to zaraz po szczepieniu na covida! Zauważam pewną prawidłowość, że im gorzej czuję się na testach/egzaminach, tym lepiej mi idzie. Chyba odkryłem swój kod do ułatwienia sobie życia. 😂 Tylko potem trzeba odchorować…

Przybyły do mnie książki ze studiów, więc powoli (i trochę niechętnie) przyzwyczajam się do faktu, że lada moment stracę resztki wolnego czasu i znowu wpadnę w wir nauki. Jeszcze nie zacząłem, a już czuję się zmęczony. 😛 Zweryfikowałem swoje cele studenckie i najbardziej zależy mi, aby zdać z jak najlepszym wynikiem, ale nie zajechać się tak, jak robiłem to do tej pory. Mam tylko jedno zdrowie i zdecydowanie bardziej wolę je poświęcić na życie z rodziną, a nie na jedną ocenę wyżej, która i tak nie da mi nic poza chwilową satysfakcją. Chyba dorastam? 🤷‍♂️

Przyzwyczajam się do używania tabletu Samsunga jako tabletu do rysowania. Postanowiłem się przenieść, ponieważ tablet Wacoma jest za duży, aby trzymać go cały czas na zewnątrz, ma kiepsko ogarnięte kable, aby go co chwilę chować, z reguły leży pod górką rzeczy do zrobienia, więc i tak nie mam go jak wyciągnąć. Tablet Samsungowy całkiem nieźle się do tego nadaje (ma dosyć dobry ekran, piórko z dużą czułością nacisku, a na androida są programy, których używam na komputerze, dodatkowo mam możliwość uwalenia się z tabletem, gdzie chcę, zamiast siedzieć przywiązany do biurka, gdzie z reguły jest mi niewygodnie, a latem zdecydowanie za gorąco). Pozostaje tylko kwestia moich własnych chęci i czasu, i może wezmę się poważniej za rysowanie. Przydałby mi się artystyczny relaks i wzięcie się za rysowanie przygód pewnego kota. 😉

Kolejna rzecz, która spodobała mi się w tablecie to Dex, czyli tryb, w którym tablet zaczyna przypominać laptopa (wygląd pulpitu przypomina bardzo mocno Chromebooka). Można otworzyć kilka okienek z aplikacjami (często piszę notki i gram w gry mobilne jednocześnie – chyba Was to nie dziwi 😂), czego zawsze brakowało mi w androidzie. Tablet okazał się całkiem niezłym zakupem. 😉 O dziwo przydaje się też do nauki. 😛

Nie napisałem nic o urodzinach Smoczyńskiego. Byliśmy w zoo, ale niestety były takie upały, że większość zwierząt siedziała schowana w cieniu. Nie dziwię im się – wtedy było tak ciepło, że sam miałem ochotę znaleźć sobie kawałek cienia i już się stamtąd nie ruszać. Małemu spodobały się flemingi, bo narobiły tyle jazgotu… prawie tyle, co on. 😉 W sklepie z pamiątkami wybrał sobie pluszowego fleminga. 😉 Oczywiście po zoo biegały sobie kaczki, a nasza Dzieciorośl za nimi. Jakby odfrunęły to on pewnie z nimi. 😂

Pomimo upałów udało się nam miło spędzić czas. Nie mam niestety za bardzo zdjęć, bo towarzystwo było pochowane, a mi i tak byliśmy zajęci lataniem za kaczkomaniakiem. 😛

Na razie to wszystko, co chciałem napisać (bardziej: to, co pamiętałem napisać). Trzymajcie się i do następnej notki!

Mefisto